Iga Świątek szczera do bólu. Opisała swoje problemy po powrocie do gry

Iga Świątek wygrała z czeską tenisistką Barborą Krejcikovą (8.) 4:6, 7:5, 6:2 w swoim pierwszym meczu grupowym w turnieju WTA Finals w Rijadzie. To był pierwszy występ Polki od dwóch miesięcy. Po meczu opisała swoje problemy po powrocie do gry.

To był piąty w historii mecz między tymi zawodniczkami i trzecie zwycięstwo Świątek. Początkowo nic jednak nie zapowiadało jej wygranej.

Polka została przełamana już w gemie otwarcia i jak się okazało, tyle Krejcikovej wystarczyło, aby wygrać pierwszego seta.

Po przegranej partii Świątek tradycyjnie udała się na przerwę toaletową, jednak początkowo nie przyniosło to poprawy. Drugiego seta reprezentantka Czech zaczęła jeszcze lepiej, dwukrotnie uzyskała przełamanie i prowadziła 3:0.

Polka wówczas się przebudziła. Cztery kolejne gemy padły jej łupem. W 12. gemie ponownie przełamała rywalkę, co pozwoliło jej wyrównać stan meczu.

Iga Świątek szczera do bólu. Opisała swoje problemy po powrocie do gry

Set trzeci to już całkowita dominacja 23-latki. Świątek prowadziła w nim 5:0. Zryw Krejcikovej i odrobienie jednego przełamania na niewiele się zdało.

– Początkowo byłam trochę zardzewiała, ale w końcu złapałam właściwy rytm – powiedziała po spotkaniu Świątek.

– To nie jest tak, że coś konkretnego w grze zmieniłam. Musiałam być cierpliwa, bo na treningach takich problemów nie miałam i wiedziałam, że to jest coś, co tkwi we mnie. Cieszę się, że znalazłam sposób, aby wygrać – dodała.

To był pierwszy mecz Świątek od dwóch miesięcy. Poprzedni miał miejsce 4 września, gdy w 1/4 finału US Open przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą.

W tym czasie zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, który był jej trenerem od 2022 r. Nowym został Wim Fissette, który w niedzielę oficjalnie w tej roli zadebiutował.

Świątek w Rijadzie nie tylko broni tytułu wywalczonego rok temu w Cancun, ale również walczy o powrót na pierwsze miejsce światowego rankingu. Do tego potrzebuje jednak nie tylko wygrania turnieju, ale również słabszej dyspozycji Aryny Sabalenki. Białorusinka pewna pozostania na szczycie będzie m.in. jeśli wygra trzy grupowe mecze.