Iga Świątek w Seulu jest zwolniona z gry w pierwszej rundzie. I całe szczęście, bo gdyby we wtorek miała wyjść na kort, to zapewne stałoby się to z opóźnieniem. Na swój mecz musiała zaś czekać Barbora Krejčíková, mistrzyni Wimbledonu z zeszłego roku, ćwierćfinalistka US Open. Ona może z Polką zagrać już w piątek, w ćwierćfinale. A jest w dobrej formie, pokazała to dzisiaj na korcie centralnym. Rozbiła Rosjankę Tatjanę Prozorową 6:1, 6:2.
Barbora Krejčíková, gdy tylko jest zdrowa, może być groźna dla każdej zawodniczki na świecie. Ze swoim specyficznym, technicznym stylem gry, umiejętnością zmiany rytmu, dostosowania się do tego, co pokazuje rywalka.
Jeśli w Seulu wygra dwa spotkania, a to całkiem prawdopodobne, może zmierzyć się w piątek z Igą Świątek – już w ćwierćfinale. O ile oczywiście Polka wcześniej ogra Soranę Cirsteę lub Anastazję Zacharową, ale skoro od ponad czterech lat nie przegrała pierwszego meczu w jakimkolwiek turnieju, możemy zakładać to w ciemno.
I wtedy Polkę może czekać wielkie wyzwanie. A pamiętajmy, dwa razy z Czeszką przegrała już wtedy, gdy nasza zawodniczka miała numerek jeden w światowym rankingu. W finałach w Dubaju (2023) i Ostrawie (2022). Rok temu w Rijadzie lepsza okazała się Iga, ale po ciężkim, trzysetowym boju. Choć do półfinału WTA Finals i tak awansowała Czeszka.
WTA 500 w Seulu. Barbora Krejčíková kontra Tatjana Prozorowa. 76 minut bez większych emocji
Tu jednak trzeba zaznaczyć ważną rzecz: “o ile Krejčíková jest zdrowa”. Czeszka, podobnie jak większość jej rodaczek z tego pokolenia, ma ogromne problemy z kontuzjami, też straciła pół roku po zakończeniu poprzedniego sezonu. Już jednak w USA pokazała, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, wygrała trzy spotkania w Cincinnati, później cztery w Nowym Jorku. W US Open po prostu zabrakło jej już sił, by stawić czoła w ćwierćfinale Jessice Peguli.
To był jednak tenis na miarę zawodniczki ze światowej czołówki.
Latem Barbora spadła nawet na 80. miejsce w rankingu WTA, w momencie zgłoszeń do Seulu nie miała miejsca w głównej drabince. Dostała się jednak do niej, najpierw dzięki “dzikiej karcie”, a ostatecznie z miejsca w rankingu po wycofaniach. A tu trafiła od razu na kwalifikantkę – tą okazała się Rosjanka Tatjana Prozorowa. Zawodniczkę niespełna 22-letnią, bardzo niecierpliwą na korcie, sporo ryzykującą.
Dla niej była to szczególna szansa by przerwać fatalną serię: od lipca 2023 roku nie wygrała meczu w głównych drabinkach turniejów z cyklu WTA. Swój ranking na poziomie 194. pozycji zawdzięczała raczej osiągnięciom w imprezach ITF.
Mecz rozpoczął się z niemal trzygodzinnym opóźnieniem – w Seulu mocno lało. Ale gdy już ruszyły do boju, warunki nadal były trudne: 29 stopni Celsjusza, ponad 70 procent wilgotności powietrza.
Krejčíková szybko pokazała swoją wyższość, zwłaszcza w polu serwisowym. Rosjanka nie miała wtedy zbyt wiele do powiedzenia, w całym secie zdobyła dwa punkty przy podaniu Czeszki. Gdy ona zagrywała, działo się trochę więcej. Nie na tyle jednak, by coś mogło się wydarzyć.
Prozorowa często machała zdenerwowana rękami, jakby spodziewała się tego, że wygra tu dość łatwo. A tymczasem szybko zrobiło się 0:4. Po 26 minutach było już 6:1 dla faworytki, Barbora wygrała dwa razy więcej punktów, miała tylko dwa niewymuszone błędy.
I świetnie zaczęła też drugą partię, szybko odskoczyła na 2:0. A później jakby jednak ta wilgotność zaczęła się trochę dawać we znaki. Wykorzystywała niemal cały dozwolony czas na serwis, ale wszystko miała pod kontrolą. Zwłaszcza że Rosjance wciąż brakowało cierpliwości. Skończyło się na 6:1, 6:2 po 76 minutach gry. A ledwie skończyły, znów zaczęło padać.
W walce o ćwierćfinał mistrzyni Wimbledonu 2024 zmierzy się z lepszą z pary Emma Raducanu – Jaqueline Cristian.
Leave a Reply