Niespodzianka na drodze Swiatek do finału w Seulu. Amerykanka już za burtą

Iga Świątek ma najkrótszą przerwę od czterech lat między US Open a kolejnym turniejem – zdecydowała się bowiem na występ w Seulu jeszcze przed dwoma zmaganiami w “tysięcznikach”. I swoje pierwsze spotkanie zagra w środę lub w czwartek, rywalkę zaś pozna jutro. Rywalizacja w jej górnej połówce drabinki już się jednak zaczęła i na starcie doszło do małej niespodzianki. Awans wywalczyła bowiem Eva Lys, którą Polka dwukrotnie rozgromiła już w tym roku.

14 lub 15 dni – tyle będzie dzielić ćwierćfinałowe spotkanie Igi Świątek w US Open z Amandą Anisimovą od pierwszego starcia w Seulu z Lin Zhu lub Soraną Cirsteą w stolicy Korei Południowej. Od początku swojej zawodowej kariery, tej z najlepszymi, Iga tak krótkiej przerwy po ostatnim Wielkim Szlemie nie miała. Z jednym wyjątkiem, rokiem 2020, ale wtedy pandemia wywróciła do góry nogami cały kalendarz i intensywność gry latem była dużo mniejsza.

Nawet w 2021 roku ten odstęp między Nowym Jorkiem a pierwszym spotkaniem w Ostrawie wynosił 16 dni, teraz będzie krótszy. Iga jest już jednak zdrowa, kontuzja stopy okazała się niezbyt groźna. Stąd też jej przyjazd do Seulu, gdzie nigdy dotąd nie występowała. Miała tu grać rok temu, ale z uwagi na zawirowania związane z przyjęciem zanieczyszczonej tabletki melatoniny Polka była zawieszona.

A teraz może już grać – i ruszyć w pogoń za Aryną Sabalenką. Teraz ma miesiąc na to, by zbliżyć się do Białorusinki na taki dystans, by w Rijadzie powalczyć jeszcze o “jedynkę” w rankingu.

Na korcie centralnym w Seulu zmierzyły się bowiem Amerykanka Ashlyn Krueger i Niemka Eva Lys. Ta pierwsza była faworytką, jest o ponad 20 miejsc wyżej notowana, miała świetny początek tego roku. W Adelajdzie ograła Martę Kostiuk i Paulę Badosę, w Abu Zabi Lindę Noskovą, w Miami – Elenę Rybakinę.

Wywalczyła sobie rozstawienie w Wimbledonie, teraz jednak na kortach twardych zawodzi.I podobny zawód przeżyła w Seulu, widać to było po jej reakcjach w końcówce meczu z Lys.

Niemka ma kiepski serwis, zwłaszcza ten drugi. A mimo tego Amerykanka nie wykorzystywała tu przewagi, często returnowała ryzykownie. I nie trafiała. Może gdyby wygrała pierwszego gema w tym spotkaniu, a miała dwa break pointy, wszystko potoczyłoby się inaczej. A przegrała, a później została przełamana. Lys też straciła podanie, prowadziła tylko 4:3, ale jednak ostatnie słowo należało do niej. Wygrała 6:3.

Jeśli w pierwszym secie tych błędów Amerykanki było całkiem sporo, to co dopiero mówić o drugim. Aż 22 pomyłki sprawiły, że sama odebrała sobie szanse w tym meczu, Lys miała ich w drugiej partii sześć.

Niemka kapitalnie pracowała w defensywie, tak w stylu Igi Świątek. Zwłaszcza w kluczowym siódmym gemie, gdy przełamała Krueger na 4:3. Jej dwa forhendowe krosy z głębokiej obrony całkowicie zaskoczyły faworytkę. A później już do końca wygrywały swoje gemy. Skończyło się na 6:3, 6:4.

I to Niemka zagra o ćwierćfinał z Clarą Tauson. A w półfinale może rywalizować z Polką.